Jan M Fijor Jan M Fijor
306
BLOG

Znikająca (duża) kasa

Jan M Fijor Jan M Fijor Polityka Obserwuj notkę 12

       Wykonane przeze mnie przelewy pieniędzy z konta bankowego, dokonany on-line 3 czerwca 2010 znalazły się na koncie ich adresatów, dopiero 4 – 5 dni później. W dniu dyspozycji (3 VI) kwota przelewu zniknęła z mojego salda, by pojawić się na saldzie odbiorcy przelewu 4 a czasem nawet 5 dni później. Co działo się z tymi pieniędzmi przez ten czas? Do kogo one należały? Kto korzystał z tej 

 znikającej kasy?
 
       Opisany przypadek jest skrajny; w dniach 3-6 czerwca 2010 miał miejsce tzw. długi weekend.. Standardowo, zakładając maksymalny pośpiech banku, między zniknięciem pieniędzy z konta osoby dokonującej przelewu a pojawieniem się ich na koncie adresata mija średnio od 36 – 48 godzin. Przyjmując, że gros banków księguje swoje wpłaty między 12 w południe a 18.00, a także, że duża część przelewów ma miejsce przed weekendem, który okres oczekiwania na pieniądze wydłuża o 1-2 dni, średni lapse między dyspozycją a jej pełną realizacją wynosi co najmniej 48 godzin. Przykładowo, pieniądze wysłane we środę ok. godziny 12.00 w południe, a więc w czasie, gdy przelewów jest najwięcej, na koncie adresata znajdą się o północy z czwartku na piątek, a że banki wtedy nie pracują, zostaną zaksięgowane dopiero ok. południa w piątek.
       W przypadku transakcji gotówkowych opóźnienie jest niewielkie lub go nie ma, jednakże takie nawet takie transakcje są księgowane kilka czy kilkanaście godzin po dokonaniu depozytu, poza tym, polskie banki dość często obciążają depozyty gotówkowe swoistą karą, czyli prowizją z tytułu wpłaty gotówki.
        Wracając do naszego przykładu, z chwilą pojawienia się w systemie dyspozycji przelewu, powiedzmy, kwoty 2000 złotych, z konta podmiotu dokonującego ten przelew pieniądze znikną natychmiast. Ponieważ banki nie wypłacają odsetek za część dnia, dysponent pieniędzy otrzymuje odsetki od tych 2000 zł przelanych we środę, do wtorku, włącznie. Za środę już ich nie dostaje, mimo iż przez pół dnia był ich właścicielem. Odsetek nie otrzymuje za środę także adresat przelewu, i to nie tylko za środę, za czwartek także. Oprocentowanie przelanych na jego konto pieniędzy rozpocznie się najwcześniej od piątku. Innymi słowy, znikają odsetki za środę i  czwartek. Przy sprzyjającym dla klientów bankowych układzie, pieniądze znikają na 3 dni. I tej informacji będziemy się trzymać przy dalszych obliczeniach.
        3 dni, to 1/122 cześć roku, albo 0,82 procenta roku. Przez taką część roku pieniądze bezgotówkowe (przelewy) wędrujące z konta na konto nie należą do swoich właścicieli, lecz do banków. W przypadku naszej hipotetycznej kwoty 2000 zł właściciel traci ok. 16,4 zł w skali roku. Od takiej kwoty nie przysługują mu odsetki, które zabiera bank. Przy oprocentowaniu rzędu 4 procent jest to zaledwie 65 grosza rocznie. Czy
 
warto się o takie grosze upominać?

        Z danych opracowanych przez Departament Systemu Płatniczego NBP wynika, że liczba transakcji realizowanych przez banki w systemach SORBNET i ELIXIR (a w tych systemach realizuje się gros transakcji bezgotówkowych) w złotych polskich), w ostatnim kwartale ubiegłego roku 2009, wynosiła ponad 5,1 milionów operacji dziennie, a łączna ich wartość przekroczyła 192 miliardy złotych. Znaczy to, że każdego dnia taka właśnie kwota zmieniła bezgotówkowo właściciela (oraz/lub adresata). Przyjmując, to co powyżej, że pieniądze te przez 3 dni w roku (czyli 0,82 proc. roku) należały do banków, a nie do ich klienteli, klientom bankowym znika, właśnie na okres od dyspozycji przelewu do zaksięgowania jego wpływu (tak jakby tych pieniędzy nie mieli) kapitał w wysokości ok. 1,574 miliona złotych dziennie. Rzecz jasna oni tych pieniędzy nie tracą na zawsze. Są one jedynie od nich „wypożyczone na chwilę”; chwilówka  bez oprocentowania. Tym, co realnie klienci banków tracą są odsetki od przymusowej pożyczki. Trzymając się konserwatywnego założeniu, co do kosztu pieniądza, wynoszącego 4 procent w skali roku, właściciele kont bankowych tracą każdego dnia 63 miliona złotych z tytułu odsetek, których im banki nie wypłacają. Rocznie wynosi to
 
23 miliardy złotych, a to już jest bardzo dużo.
 
        Nie tylko dużo, ale i nie wszystko. Co prawda, część transakcji bywa księgowana wcześniej, przed upływem 3 dni, ale pominęliśmy tu znaczną ilość transakcji, które odbywają się w walutach obcych, a także transakcji gotówkowych, w których także powstaje lapse między wpłatą a pojawieniem się jej na koncie, czyli do momentu uruchomienia wypłaty odsetek.
        Jeśli mamy traktować banki na równi z innymi podmiotami gospodarczymi, a tego wymaga prawo, należy obowiązujący system zmienić, zakazując im takich darmowych wymuszonych pożyczek. Znaczy to, że saldo, z którego wypływają pieniądze ma być własnością osoby dokonującej przelewu do dnia fizycznego przesłania go na konto adresata przelewu. Saldo, na koncie adresata przelewu ma być oprocentowane od dnia pojawienia się pieniędzy w banku adresata. Tak się dzieje np. w USA. Każde inne postępowanie traktowane musi być jak usiłowanie przywłaszczenia sobie cudzych pieniędzy.
      Banki należą do najbogatszych organizmów gospodarczych, wyłudzanie przez nie groszy należących do znacznie uboższych deponentów (właścicieli kont) jest skrajną nieprzyzwoitością, żeby nie nazwać tego dosadniej. Podobnie zresztą, jak nieprzyzwoite i szkodliwe gospodarczo jest udzielanie systemowi bankowemu przywileju kreowania podaży pieniądza z powietrza, dysponowania pieniędzmi posiadaczy kont bez ich wyraźnej zgody, czy prawa do konfiskaty mienia klientów bez wyroku sądowego. Jeśli tego nie zrozumiemy i nie potraktujemy banków, jak każdego innego biznesu, do wyżej wyliczonych kosztów dojdzie jeszcze konieczność ratowania banków przed upadkiem, a tego już możemy finansowo nie wytrzymać.
         
 
Jan M Fijor
 
 
Jan M Fijor
O mnie Jan M Fijor

Nazywam się Jan M Fijor. 20 lat na emigracji w USA, Argentynie i Meksyku. Pracowałem tam jako barman, pośrednik, makler, doradca finansowy.  

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka