Jan M Fijor Jan M Fijor
463
BLOG

Podatki - gra u sumie ujemnej

Jan M Fijor Jan M Fijor Polityka Obserwuj notkę 3

 

 
      Podatki są z gruntu szkodliwe. Od podatków nie przybywania ani pieniędzy, ani produkcji, ani tym bardziej motywacji do działania czy inwestowania. Podatki są grą u sumie ujemnej; wszyscy – poza garstką polityków, to też tylko na krótką metę - na nich tracą.
 
Szkodliwy transfer

 
        Premier Tusk tłumaczy ludowi, że planowana podwyżka podatków kosztować go będzie kilkanaście groszy dziennie, co praktycznie nie wpłynie na poziom życia. Problem nie w tym, ile nas będzie kosztować podatek, lecz w tym, że znowu kilka czy kilkanaście miliardów ciężko zarobionych pieniędzy zostanie przejętych (żeby nie powiedzieć dosadniej) z sektora prywatnego do kieszeni urzędników. Jeśli nawet część z tych środków wróci do podatnika, to i tak dojdzie do zmarnowanie dużej części pieniędzy, chociażby dlatego, że taki transfer kosztuje. Co więcej, następstwem podatku jest przepływ kapitału z rąk ludzi oszczędnych, gospodarnych, produktywnych, do nieudaczników, darmozjadów i specjalistów pod wyłudzania funduszy publicznych. Pieniądze skonfiskowane w postaci podatku, zamiast służyć pomnażaniu majątku narodowego, posłużą jego niszczeniu. Jest to co najmniej polityka krótkowzroczna. Na krótką metę służy władzy, ale netto hamuje rozwój gospodarczy i obniża poziom życia tych, którzy zmuszeni są ją finansować.
           Podatki płacą ludzie tworzący bogactwo narodowe, a konsumują najczęściej ci, którzy bogactwa tworzyć nie potrafią, albo nie chcą. W ten sposób kapitał służący inwestycjom zmienia się w fundusz konsumpcji. Wydatki państwa nie są bowiem inwestycjami, lecz konsumpcją. Pisze Murray N. Rothbard[1]: urzędnicy państwowi nie konsumują kupowanych produktów bezpośrednio, lecz o tym, które dobra będą produkowane, decydują ich życzenia, dlatego można ich nazwać konsumentami.
        Dlatego podatek powoduje zniekształcenie alokacji zasobów, a ponieważ są one rzadkie, uderza w konsumentów, zmieniając wzajemną zależność produkcji i dystrybucji; odcina jedną od drugiej. Wskutek podatków, dochody przynajmniej części producentów nie zależą już od wartości ich produkcji, lecz od uznania decydenta politycznego. Przykład, opłaty nakładane na import samochodów używanych kierowały strumień zysków od wyzyskiwanych konsumentów do wyzyskujących dealerów krajowych. Im wyższy wolumen opodatkowania, tym większe zniekształcenie tego procesu.
 
Przerzucanie podatków
 
        Nie prawdą jest, że podwyższony podatek VAT zostanie przerzucony na konsumentów. Co prawa, w przypadku dóbr nieelestatycznych, a więc takich, na które popyt nie zależy od ceny, podaż przy wyższym podatku VAT nie ulegnie zasadniczej zmianie, jednakże takich dóbr w koszyku przeciętnego konsumenta jest niewiele. Gros produktów, które obejmie wyższy VAT, to dobra elastyczne, na które popyt wraz ze wzrostem ceny spada. Żeby zatem utrzymać sprzedaż (podaż) na poziomie dotychczasowym, to producenci, a nie konsumenci będą musieli przejąć na siebie wyższy haracz VAT. Jak to uczynią? Obniżą zysk, a tym samym i produkcję, to jasne. Nie prawdą jest, że to koszt wpływa na cenę wyrobu. Jest dokładnie odwrotnie. To cena wpływa na koszt.
      W przypadku obecnej podwyżki VAT, ceny pozostaną na tym samym poziomie, gdyż zależą one od popytu a nie od kosztu. Aby tak się stało, spadnie podaż, czyli spadnie produkcja. Wzrośnie bezrobocie, spadną zyski, obniżą się wydatki inwestycyjne – słowem zapłacimy za ten „ratunek” gospodarki, jak nazywa podwyżkę podatku VAT rząd. I to jest jedyny możliwy mechanizm, który potraktować można jako przerzucenia podatku w przód, ze sprzedawcy na konsumenta. Spadek podaży oznacza bowiem wzrost ceny, a to sprowadza się do tego, iż z rynku wypadnie szereg producentów, o czym było powyżej.
        Kto jak kto, ale premier powinien wiedzieć, że podatek jest znacznie bardziej dokuczliwy, niż te kilkanaście groszy dziennie na osobę. Ucierpi cała gospodarka, konieczny będzie nowy podatek, tym razem nie na pokrycie deficytu, lecz na ochronę tych, których dotknął obecny podatek. Bo podatki szkodzą wszystkim. Politykom też!
 
Jan M Fijor
 


[1] Murray N. Rothbard, Interwencjonizm czyli władza a rynek, tłum. R. Rudowski, Fijorr Publishing 2009 str. 126 i n.
Jan M Fijor
O mnie Jan M Fijor

Nazywam się Jan M Fijor. 20 lat na emigracji w USA, Argentynie i Meksyku. Pracowałem tam jako barman, pośrednik, makler, doradca finansowy.  

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka